niedziela, 27 listopada 2011

Pojednanie


Wiele rodzin posiada niezagojone rany:
konflikty i przykre wydarzenia, o których się nigdy później nie mówi.
Leżą zawsze gdzieś pod nami, kiedy spotykamy się przy rodzinnym stole,w Święta,w wakacje i w ogóle kiedykolwiek.
I my mamy odwagę tak żyć, nie robiąc nic z tym problemem chociaż rodzina jest dla nas czymś bardzo cennym.
Może ta matka albo ojciec, albo brat lub siostra nie wyrażał w odpowiedni sposób swojej miłości do nas,
może bardzo nas to bolało,
może wyryło w nas to głęboką ranę.
Ja uważam ze pojednanie musi dojrzeć,zanim do niego dochodzi zazwyczaj mija bardzo dużo czasu.
W naszych stresujących czasach często nie mamy czasu na refleksje,na pogodzenie sie,na pojednanie,na wybaczenie,na pozbycie sie żalu.
I zostawiamy problem takim jaki jest,nic nie robiąc.A rana wciąż boli.

A gdyby tak spróbować sie pogodzić, pojednać i wybaczyć?
A jeśli próba okaze się udana i wszystko się wyjaśni i wszystko zostanie wybaczone ?
A jeśli będzie za późno na gojenie ran bo ta osoba z która nosiliśmy zamiar sie pojednać nie będzie już żyła?


Dlatego dla swojego dobra i dobra innych musimy mieć odwage aby spróbować.
Dlatego aby pozbyć sie żalu, bólu i ciężaru ktory potrafi nawet doprowadzić nas do rożnych chorób.
Nawet jeśli okazałoby sie ,ze druga strona tego nie chce.Zawsze zostaniemy z myślą,że zrobiliśmy coś w tym celu...
dla naszego dobra
dla dobra innych.




sobota, 26 listopada 2011

Back from the Zombieland...

...do rzeczywistości.

Dzisiaj pierwszy z 16stu dni urlopu minął spokojnie,bez stresu, nawału myśli,zawodowych obowiązków.
Nawet zakupy w supersamie sprawiły mi przyjemność.
Dominika zjadła od roku przeze mnie nierobione placki ziemniaczane,
a potem przytulone na kanpie czytałyśmy ulubione gazetki.


Jutro pierwszy dzień adwentu.Wszyscy wystawiają w oknach lampioniki, świecące pieknie się mieniące gwiazdy,aniołki,renifery, mikołaje,wszystko co kojarzy się z Bożym Narodzeniem.
U nas będzie tygodniowe spóźnienie,bo jeszcze tydzień do przeprowadzki.
Jutro zamierzamy poszwendać sie po sklepach i wybrać parę "choinkowych ozdób" do nowego domu.

Urlop... urlop... urlop... Każdy dzień bez pośpiechu , każda doceniona obecna chwila, spokój i bezpieczeństwo.




wtorek, 22 listopada 2011

Spokojny tydzień aby odzyskać siły.



Spokojny tydzień aby odzyskać siły.

Po ciężkich przeżyciach i żalu w sercu potrzebuję spokoju.
Może nie tyle spokoju jako ciszy ale spokoju ducha.

I wcale nie jest to łatwe .
Nie jest bo wszystkie myśli koncentrują sie na tych przeżyciach.

Nawet nie chcąc myśleć,myśli same powracają jak jakiś nadgorliwy dręczyciel,który draży i draży nie chcąc przestać.
Rano,wieczorem,w pracy,w samochodzie,czytając książkę,biorąc kąpiel,idąc ulicą czy
wieszając pranie... 
Jakiś koszmar.

Wiem,ze czas w końcu zrobi swoje jak nadejdzie pora.
To mnie odrobinę uspakaja.









czwartek, 17 listopada 2011

Jestem



"Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnąłem też.


Jestem tysiącem wiatrów dmących.
Jestem diamentowym błyskiem na śniegu lśniącym.
Jestem na skoszonym zbożu światłem promiennym.
Jestem przyjemnym deszczem jesiennym.

Kiedy tyś w porannej ciszy zbudzony,
Jestem ruchem - szybkim, wznoszonym,
Ptaków cichych w locie krążących.
Jestem łagodnym gwiazd blaskiem nocnym.

Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnąłem też.
Nie stój nad mym grobem i nie płacz na darmo.
Nie ma mnie tam. Ja nie umarłem"

niedziela, 13 listopada 2011

Real Life - Send Me An Angel




Do you believe in heaven above

Do you believe in love.

Don't tell a lie

Don't be false or untrue

It all comes back to you.

Open fire on my burning heart

piątek, 11 listopada 2011

Żegnaj Tato.

Miał raka, o którym dowiedzialam się parę tygodni temu,nie przyjmowałam do wiadomości ,ze jest chory,sam mówił ,ze to łagodny przypadek,niedawno zaczął kuracje. Niedługo miał wyzdrowieć.
Miesiąc temu skończył 60 lat.Tylko zadzwonilam, złożyłam zyczenia, które i tak by się nie spełniły?

Po prostu zmarł tak sobie dzisiaj,
co za data ?
11-11-2011,
łzy i smutek
zal straconego czasu
pustka pozostawiona w sercu...
za wcześniej...
ciarki przechodzą po całym ciele...
nic nie zrobiłam
nie powiedziałam
on wiedział...
obiecał przyjechać, obejrzeć dom,
wiedząc ze nie zdąży...


środa, 9 listopada 2011

Zaakceptować nie znaczy polubić.


Jak już kiedyś pisałam,pracuje z osobami starszymi , niepełnosprawnymi, z demencją ,z depresją,z różnymi rodzajami chorób i schorzeń.
Do moich obowiązków należy również układanie schematów pracy dla moich współpracowników, czyli kolegów z pracy.
Codziennie współpracuję z kilkunastoosobową grupą ,która poniekąd wykonuje prace,którą im zaplanowałam.

Ta sytuacja często powoduje konflikty w pracy.
Koledzy mają  do mnie mnóstwo pytań i jeszcze więcej zażaleń odnośnie swoich schematów.
Mają pretensje,że z tym czy tym nie zdążą , tego czy tamtego pacjenta nie chcą ,że spotyka ich za dużo stresu, i.t.p.

Często było tak,że wręcz krzyczeli na mnie jak coś im nie grało.
Wiele razy ponosiły mnie nerwy, próbowałam bezskutecznie bronić się,wyjaśniać,ale to pogarszało tylko atmosferę,i to byłam dla nich winna.
Wracałam do domu zmęczona i miałam dosyć.Nie wiedziałam co mam robić, żeby nie zwariować.

Musiałam zatrzymać sie na chwile i podejść do tego z rozsądkiem.
Minęło wiele czasu zanim coś zrozumiałam.
Przestałam się bronić.
Przestałam sie tłumaczyć.
Zaczęłam ich słuchać i pokazywać zainteresowanie.
Zaczęłam udawać,że się tym przejmuje i zaczęłam przyznawać im racje.
A z jakim skutkiem?
Moje schematy wyglądają tak samo( bo tak naprawdę takie są normy od szefostwa.)
ale moi koledzy rzadziej się na mnie skarżą, próbują być wyrozumiali.


Nauczyłam sie dwóch rzeczy:

Łatwiej jest zmienić siebie niż innych. 
Zaakceptować nie znaczy wcale polubić tylko przyjąć do wiadomości.


niedziela, 6 listopada 2011

Rozmyślania o dzieciństwie.

Już spadły niemal wszystkie liście z drzew. Robi sie szaro,jesienne kolory bledną.
Jak na skandynawski klimat trochę dziwne,że zima zapomniała nadejść.
Ale jeszcze za nią  nie tęsknie,mam nadzieje,ze nie będzie jej sie spieszyć w tym roku.
Wciąż leżą kopce liści na ziemi, różne odcienie żółci i czerwieni,
i wciąż ten sam zapach jesieni przypominający mi dzieciństwo.

Wydaje mi się ,że mimo iż jesteśmy dorośli, to w każdym z nas wciąż  mieszka to małe dziecko tarzające się na stosach liści .

W każdym z nas mieszka dziecko, które potrzebuje opieki.
W każdym z nas mieszka dziecko , które potrzebuje uwagi,
które potrzebuje miłości,
które potrzebuje pomocy.

To dziecko czasem odzywa się w naszym ciele.
Wtedy my jako dorośli musimy się nim zająć i uspokoić jego obawy.




 Tęsknimy za dzieciństwem ,bo nasze wewnętrzne dziecko znajduje tam swój dom.

wtorek, 1 listopada 2011

1 listopada



Wielu odeszło o wiele za wcześniej
a może byli tu tylko z wizytą?
I wielu odeszło kiedy był na nich czas.
Jeśli patrzymy w niebo ,chcemy wierzyć ,ze na nas patrzą.
Myślimy o nich rano,w nocy kiedy spoglądamy w gwiazdy,
jakaś data, jakieś miejsce, jakaś piosenka , jakiś zapach...


Ku pamięci tych, którzy nas opuścili♥♥♥