środa, 9 listopada 2011

Zaakceptować nie znaczy polubić.


Jak już kiedyś pisałam,pracuje z osobami starszymi , niepełnosprawnymi, z demencją ,z depresją,z różnymi rodzajami chorób i schorzeń.
Do moich obowiązków należy również układanie schematów pracy dla moich współpracowników, czyli kolegów z pracy.
Codziennie współpracuję z kilkunastoosobową grupą ,która poniekąd wykonuje prace,którą im zaplanowałam.

Ta sytuacja często powoduje konflikty w pracy.
Koledzy mają  do mnie mnóstwo pytań i jeszcze więcej zażaleń odnośnie swoich schematów.
Mają pretensje,że z tym czy tym nie zdążą , tego czy tamtego pacjenta nie chcą ,że spotyka ich za dużo stresu, i.t.p.

Często było tak,że wręcz krzyczeli na mnie jak coś im nie grało.
Wiele razy ponosiły mnie nerwy, próbowałam bezskutecznie bronić się,wyjaśniać,ale to pogarszało tylko atmosferę,i to byłam dla nich winna.
Wracałam do domu zmęczona i miałam dosyć.Nie wiedziałam co mam robić, żeby nie zwariować.

Musiałam zatrzymać sie na chwile i podejść do tego z rozsądkiem.
Minęło wiele czasu zanim coś zrozumiałam.
Przestałam się bronić.
Przestałam sie tłumaczyć.
Zaczęłam ich słuchać i pokazywać zainteresowanie.
Zaczęłam udawać,że się tym przejmuje i zaczęłam przyznawać im racje.
A z jakim skutkiem?
Moje schematy wyglądają tak samo( bo tak naprawdę takie są normy od szefostwa.)
ale moi koledzy rzadziej się na mnie skarżą, próbują być wyrozumiali.


Nauczyłam sie dwóch rzeczy:

Łatwiej jest zmienić siebie niż innych. 
Zaakceptować nie znaczy wcale polubić tylko przyjąć do wiadomości.


3 komentarze:

  1. Bardzo mądre słowa: nie możemy zmienić tak naprawdę nikogo poza sobą! Czasem jedynym wyjściem z takiej sytuacji, jest zmiana właśnie własnego zachowania i podejścia, bo to tak naprawdę daje moim zdaniem największe efekty. Myślę, że to jest bardzo ważna sentencja też w innym kontekście, a mianowicie w związku. Nie ma sensu starać się zmieniać na siłę naszego partnera, żeby pozbył się pewnym denerwujących nas nawyków czy cech. To się raczej nie uda. Łatwiej jest nam samym zmienić podejście do danej sprawy, a własną zmianą być może uda nam się rozwiązać problem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyciagnelas bardzo madre wnioski i wybrnelas swietnie z sytuacji, ktora sie zdawala nie do rozwiazania :-) Gratulacje. Postaram sie rowniez lekcje dla siebie z tego pobrac.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś mądrą kobietą, podziwiam :)choć sama dzięki doświadczeniu nauczyłam się pokory...

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz ochotę , możesz podzielić się tutaj swoim zdaniem.Zapraszam,Kitajka.