Na jednym z forow natknelam sie na wiersz ksieda Jana Twardowskiego,ktos prosil o analize wiersza,ktora pomoglam przeprowadzic.
Daj nam ubóstwo
Daj nam ubóstwo lecz nie wyrzeczenie
radość żę można mieć niewiele rzeczy
i że pieniądze mogą być jak świnie
i daj nam czystość co nie jest ascezą
tylko miłością - tak jak życie całe
i posłuszeństwo co nie jest przymusem
ale spokojem gwiazd co też nie wiedzą
czemu nad nami chodzą wciaż po ciemku
i daj nam sen zdrowy świąteczny apetyt
wiarę bez nerwów to jest bez pośpiechu
a zimą jeszcze matkę mi przypomnij
w ubogim czystym i posłusznym śniegu
To modliwa o zycie , w ktorym za najwyzsza wartosc stawiamy godnosc,oraz milosc, ktora nie moze byc oparta na wyrzeczeniach i ograniczeniach lecz czysta , prawdziwa , niezmuszajaca nas do czegos, co robimy wbrew sobie.
Porownanie gwiazd , ktore jakgdyby musza istniec lecz nic nie wiedza o tym istnieniu do naszego posluszenstwa opartego na milosci ,ktore powinno byc z serca,nienakazane.
Apetyt swtateczny jako chec zycia.
W cokolwiek wierzymy nie bojmy sie, czyli ta wiara bez nerwow.
Zima jako ta trudna pora roku porownana do matki ,ktora natomiast symbolizuje cieplo i bespieczenstwo.Podpowiada,ze w trudnych sytuacjach powinnismy wierzyc w to co dobre .
Bardzo ujmujacy wiersz, w formie modlitwy,budzacy nadzieje o lepsze jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli masz ochotę , możesz podzielić się tutaj swoim zdaniem.Zapraszam,Kitajka.