poniedziałek, 7 marca 2011

6 marca


Zazwyczaj nie lubie swoich urodzin,przypominaja mi ,ze wciaz mam problem ze strachem przed mijajacym czasem.mam nadieje,ze kiedys sie z tym uporam.

Pierwszy raz spedzilam swoje urodziny w pracy. Bylam bardzo milo zaskoczona,juz od rana wszyscy skladali zyczenia,Gosia troszke naglosnila sprawe dzien wczesniej,bo pracowala wieczor tego dnia i zostawila mi na biurku piekna orchidee z kartka urodzinowa,potem Ela z wielkim bukietem kwiatow i czekoladkami ,od Camilli i Åkego ,Amparo i Karin rozowe tulipany,moje ulubione.



14 godzin minelo naprawde super,przy obiedzie o 17,00 odspiewano szwedzkie sto lat.Przynajmniej jak by to byla jakas okragla data.Wszyscy byli naprawde wspaniali.
Milo miec takich przyjaciol a zwlaszcza w pracy.
Podnosi wiare w siebie.



Potem w domu czekla na mnie niespodzianka,tort i prezety ,i obiad urodzinowy,ha ha o 23 00 wieczorem,niestety bez drinkow bo dzis pracuje od 12.00 do 22.00 i raczej nie chcialam tracic rownowagi, w dodatku gdy czesto sie siedzi za kolkiem.
Dziekuje za wszystkie telefony, smsy ,mejle wpisy na facebook i naszej klasie.






Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli masz ochotę , możesz podzielić się tutaj swoim zdaniem.Zapraszam,Kitajka.