czwartek, 29 września 2011

Praca



Utrata pracy wiąże sie z duża zmiana w życiu. Człowiek ma uczucie,ze do niczego się nie nadaje,nie ma możliwości utrzymania rodziny i traci szanse rozwoju zawodowego.
A kiedy minie dość duzo czasu i nadal jest się bezrobotnym gubi sie wiarę w siebie i zaczyna się wierzyc ,ze prześladuje nas nieszczęście.
Wszystkie pytania odnośnie "czy juz znaleźliśmy prace" staja się nie do zniesienia.
Chcemy czuć sie szanowani i aktywni, a zamiast tego czujemy się pogardzeni i leniwi.
Dzisiaj dostałam wiadomość od kogoś kto napisał,ze kocha wykonywać swoja prace.
To naprawdę duże osiągniecie, aby moc budzić się ze świadomością tego,ze idzie się do pracy , którą się lubi wykonywać.
To prawie tak jak ze mną. Prawie, bo kocham swoja prace ale wciąż trudno jest mi zaakceptować niektóre wyjątki.


Dla wszystkich Was , którzy marzą o pracy bez wyjątków , która byłaby waszym spełnieniem, polecam SERWIS dla szukających zatrudnienia.














wtorek, 27 września 2011

Odpowiedzialność za zepsucie humoru.



To ty odpowiadasz za to jakie będzie twoje "dzisiaj".
To ty decydujesz jaki będziesz mieć dzisiaj humor albo pozwolisz zadecydować o tym innym.
To ty masz władzę na tym czy będziesz szedł przez dzień z uśmiechem czy pozwolisz innym zburzyć twój nastrój.

poniedziałek, 26 września 2011

Kopia ?



Jeśli tak bardzo chcesz kogoś naśladować to rób to z głową,bo inaczej źle się to dla ciebie może skończyć;)



Czasem się zdarza ,ze ludzie naśladują innych ludzi. Zaczęłam sie zastanawiać nad powodem.
Wydaje się prosty. Naśladujemy autorytety.Chcemy być tacy jak one.

Dlatego jak zauważysz ,ze ktoś cie naśladuje, uśmiechnij się tylko i pomyśl o sobie jaką wspaniałą musisz być osobą skoro ktoś zechciał cie kopiować.

niedziela, 25 września 2011

Magazyn życia.


Dzisiaj podczas domowych porządków przed przeprowadzkowych okazało sie ze uzbieraliśmy ok 100 kg bezużytecznych przedmiotów w postaci dekoracji, szmatek,nieczytanych książek,starych gazet, ubrań, narzędzi ,takich i owakich pierdółek.
Z ciężkim sercem toczyliśmy je na taczce do śmietnika przed blokiem.Po drodze dopadł mnie atak śmiechu bo widok ten był niesamowity-cala 3 czlonkowa rodzina, z wielkimi czarnymi worami które z ledwością moglismy unieść, w tym maż  pchający taczkę ,na której leżała większa sterta od jego samego.


Minęło sporo czasu zanim zdecydowaliśmy, którą nieużyteczną rzecz chcemy zachować a którą posłać na śmietnik.
Decyzja była bardzo trudna.

Dlaczego gromadzimy rzeczy , które i tak lezą i nie oddychają,zapomniane na wiele lat?

Dlaczego tak trudno jest nam się z nimi rozstać, choć nie mamy z nich radnego użytku?
Nostalgia?
Chyba nie tylko.
Zawsze to coś może sie kiedyś przydać.
A może komuś się odda.
A może powróci moda na to czy na tamto.

Ja mogę juz odetchnąć .












piątek, 23 września 2011

Zawczasu...


Trzy wielkie pudla na środku pokoju,wózek do przeprowadzek w przedpokoju,
masa gazet na podłodze...
Taki widok przywitał mnie dzisiaj rano.Do przeprowadzki jeszcze 2 miesiące a mój maż chodzi jak w letargu i zawija niemal wszystko w gazety.
Mam nadzieje,ze jak wrócę wieczorem z pracy to znajdę kubek do herbaty;)

Czasem gdy coś ważnego ma się wydarzyć  w naszym życiu i nie możemy sie już tego doczekać to często liczymy dni i przygotowujemy się do tej sytuacji. To emocje sprawiając,ze nie możemy usiedzieć w miejscu  zaczynamy wszelakie przygotowania.

Ja niestety nie mogę zaliczyc się do grupy takich osób.U mnie jest wręcz przeciwnie.
Ciesze się bardzo z powodu ważnych wydarzeń ,ale nie robię nic dopóki ta chwila nie nastanie.
Wszystko zostawiam na ostatnia godzinę.

Nie dlatego,ze nie mam czasu na przygotowania,ale dlatego ze takie przygotowania zawczasu, sprawiają, ze tracę swoja równowagę i nie mogę skupić się na innych obowiązkach.

Dlatego skoro mam się przeprowadzać za 2 miesiące ,to mój najlepszy czas na pakowanie to 2 dni przed przeprowadzka.
Ale nie wszyscy członkowie rodziny tak uważają.

Chociaż to moje zostawianie spraw na ostatnia godzinę przypominaja mi o pewnej podroży promem do Polski.
Myśląc ,ze prom wypływa jutro, postanowiłam pakowac się dzisiaj i zaczęłam od przygotowania biletów na prom.
Mina mi zrzedła kiedy okazało się ze statek wypływa za 2 godziny...


środa, 21 września 2011

Smutek innych.


Dzisiaj w pracy spotkałam koleżankę, której maz od wczoraj leży w szpitalu w ciężkim stanie. Niewiadomo czy przeżyje.

Byla wystraszona.
Oczy niewyspane, zmęczone od łez.
Ta niepewność i strach.

Jej łzy.
Spontanicznie ja przytuliłam i próbowałam cos powiedzieć.
Ale tak naprawdę nie odważyłam sie mówić zbyt wiele.

Pozwoliłam jej wylać wszystkie swoje uczucia i porostu jej słuchałam.

Ku mojemu zdziwieniu nikt w pracy się tym nie przejął, nikt nie ofiarował pomocy. Oczywiście nie wszyscy wiedzieli...
A jej najbliższe koleżanki z grupy zachowały kamienne twarze i nieme usta.
Może nie wiedziały jak maja się zachować?
Może kiedy widzimy kogoś w krytycznym stanie,to odwracamy wzrok bo nie wiemy jak sami podołamy tej sytuacji.A może mamy o wiele ważniejsze rzeczy na głowie?.
Po co jeszcze martwic się  kogoś obcego?

Nie wiem.
Wiem tylko ,ze znieczulica istnieje i to tak blisko nas,ze nie mamy pojęcia jak blisko.

Mam głęboka nadzieje,ze jej maz wróci do zdrowia.




wtorek, 20 września 2011

W pośpiechu życia




Często w pospiechu.
Gonimy każdego dnia,nie zauważając jak szybko mija czas.
Ale czy w tej całej gonitwie życia, choc przez chwile zatrzymujemy się, aby popatrzeć na
to, co w danej chwili stoi na naszej drodze?
Dlaczego tak trudno jest nam dostrzec odrobinę szczęścia,  które jest tak blisko?
Dlaczego tak trudno jest docenić łózko, w którym wlasnie leżymy?
Dlaczego tak trudno jest cieszyć sie z porannej kawy, która potrafi czynić cuda?

Dlaczego nie zauważamy ludzi, którzy sa blisko nas i otwierają ku nam swoje serca?
Dlaczego nie widzimy dziecka, które je z nami śniadanie?
Dlaczego tak łatwo zapominamy o słońcu , które na nas świeci?
Dlaczego nie zauważamy przelatujących nad nami  ptaków?
i ludzi, którzy znaczą dla nas tak wiele?
Dlaczego?






poniedziałek, 19 września 2011

Jeśli nie umiem dostrzec małych rzeczy.


Jeśli nie umiesz dostrzec małych rzeczy
to nigdy nie osiągniesz tych wielkich

bo te wszystkie małe rzeczy razem wzięte
tworzą te wielkie.


niedziela, 18 września 2011

Niedzielny spokój.

Ostatnie 2 tygodnie dały mi sie trochę we znaki. Może to stres związany z kupnem domu ,a może poprostu  osłabienie jesienne.
Aby odreagować , należy poprostu nie robić nic.
Ja dzisiaj postanowiłam nie robić nic i dzień spędzić w sypialni.
Stroj niedzielny-szlafrok. Śniadanie i obiad w łóżku... i dobry film.
Po prostu zlewka na wszystko, a potem spacer i znowu szlafrok i piwo.

Takie dni czasem sa nam bardzo potrzebne.I najlepiej zapomnieć o wszystkim ,tylko skupić sie na sobie.


Bez fałszywej radości.


Wczoraj dostałam  telefon z gratulacjami kupna domu.
Chyba już dawno ,nie słyszałam tak miłych, podbudowujących slow.
Żadnych ale...
Słowa uznania i szacunku
Cieple słowa.
Mile słowa.
Bez fałszywej radości.
Dziękuję.


czwartek, 15 września 2011

Marzenia.



Jak się urodziłam mieszkałam z rodzicami u moich dziadków,w domku w lesie.
Z tego co pamiętam ( miałam moze  4 latka)
 uwielbiałam koty, które babcia trzymała  dla mnie na strychu.Marzyłam wtedy o pięknym wózku dla lalek, w którym chciałam wozić moje kotki. 

 Do dziś czuje zapach tego wózka. Byl zrobiony z jakiejś ceraty, co pachniała farba. Prezent od Mikołaja.
Mieszkałam u mojej babci w lesie i byłam najszczesliwsza istota na świecie.Chyba to było pierwsze szczęście jakie pamiętam, i pierwsze marzenie , które sie spełniło.


Potem  jeszcze było wiele,wiele... marzeń, tych małych i tych dużych. Niektóre z nich tez się spełniły,a niektóre zostaly dalej marzeniami... 
Dzisiaj spełnia się jedno z moich najgłębszych marzeń,za którym zawsze tęskniłam, o którym potrafiłam mówić i zawsze wierzyłam ze się spełni.
Mój własny Dom.
W ciszy i z dala od miasta .Blisko natury. Przypominający mi moje dzieciństwo.
Czas, kiedy byłam beztroskim dzieckiem , kojarząc się z miłością i bezpieczeństwem.


.



Feel - Jesli Czegos Pragniesz

niedziela, 11 września 2011

Zmiany

Zmiany jakie dokonujemy w życiu mogą okazać sie bardzo korzystne,lecz za nim zdecydujemy się na taka zmianę często towarzyszy nam obawa i strach.Bo nie wiemy czy wybraliśmy dobra drogę,i nie wiemy co będzie na jej końcu.
Ja chyba wpadłam w taka dziurę strachu i ciężko mi się z niej wydostać, ponieważ własnie stoję na takiej drodze.




Zaczęłam iść tą drogą i najbardziej denerwuje mnie to ,ze nie mogę otrzymać równowagi- równowagi moich uczuć. A za wszystko odpowiedzialne są moje myśli.
Czasem ogarnia mnie wielki strach, który odbija się na wszystkim co robię..
Cos okropnie męczącego.
Takie wariatkowo w głowie.Bo strach przed niepowodzeniem może spowodować,ze nigdy nie odważymy sie wprowadzić zmiany.
Ja próbuje znaleźć spokój w moich bliskich bo to jedyna wartość, która mnie nie zawodzi i uspakaja.
Ale zaniedbałam prace, przyjaciół,nawet rzeczy które przynoszą mi radość odsunelam na bok.To jakieś chore.

Dzisiaj 10 rocznica napadu na Word Trade Center.
Czym są moje troski porównane z tym tragicznym wydarzeniem.
Zapalam świeczkę ku pamięci wszystim dotkniętym ta katastrofą






czwartek, 8 września 2011

Czy ufać własnemu sercu?



To jest niemożliwe, powiedziało zwątpienie.
To jest niebezpieczne, powiedział strach,
                 to jest niepotrzebne, podpowiadal rozum.
                Spróbuj mimo wszystko... wyszeptało Serce. 

Wygląda na to ,ze mnie nie zawiodło.







sobota, 3 września 2011

Chcieć czy musieć?





Dwa słowa;  słowo "chcieć" i  słowo "musieć".
Jak wiele się od siebie różnią.
Ja wybieram słowo chcieć.
Nie potrafię zaakceptować musieć.
Zawsze "dosłowne musieć" potrafiło dobitnie wyryć ślad w moim życiu, który potem ciężko było wymazać.
Natomiast chcieć,  to rzecz  całkiem dobrowolna i mobilizująca do celu.

Co musisz?
Co chcesz?
Zawsze masz wybór!
Ja zrobiłam listę.

Całe szczęście ze już  nie muszę musieć.